To pytanie dręczy wszystkich od kilkunastu dni, bo cena ropy systematycznie rośnie. W najniższym punkcie spadku cen za baryłkę ropy Brent płacono ciut ponad 40 dolarów. W chwili obecnej cena tego samego gatunku ropy plasuje się na poziomie 60 dolarów. Pytanie czy to koniec wzrostu czy czeka nas powrót do cen sprzed kryzysu(114$ za baryłkę). Odpowiedź jest trudna. Gdyż zależy od wielu czynników. Najważniejszym jest zaś, że przy obecnym poziomie wydobycia istnieje nadpodaż surowca co było bezpośrednią przyczyną spadku cen ropy. Jednakże należy pamiętać o przyczynach tej nadpodaży. Kryje się za nią ropa wydobywana z nowych złóż głównie w Stanach i częściowo w Kanadzie. I tu tkwi sedno problemu, Bo to, czy cena ropy spadnie, wzniesie się w górę, czy utrzyma na obecnym poziomie, zależy od kosztów wydobycia tego surowca w USA.

Przed kryzysem twierdzono, że próg opłacalności wydobycia go ze złóż łupkowych to 100$/baryłkę. Jednakże jak pokazują ostatnie miesiące, chyba była to wycena na wyrost. Z pewnością w już uruchomionych instalacjach koszt ten jest niższy. Pytanie jak bardzo.
Myślę, że potrafię odpowiedzieć na to pytanie z dużym prawdopodobieństwem. Otóż korekta cen ropy, która nastąpiła w ostatnich tygodniach, i próg oporu wzrostu tej ceny, który wyraźnie się ostatnio zarysował (patrz wykres), wskazują, że opłacalność jest gdzieś w okolicach 60 $ /baryłkę. W związku z tym można sądzić, że dalszy wzrost cen ropy będzie miał raczej podłoże inflacyjne niż systemowe.
No cóż przekonamy się o tym na własnej skórze przy okazji najbliższej wizyty na stacji benzynowej.
Autor jest właścicielem giełdy ładunków eSpedytor.pl