Bezpiecznie czyli jak?


Bezpieczeństwo transportu - wypadek drogowy
Bezpieczeństwo transportu – wypadek drogowy

W krajach Europy, podobnie jak w większości innych krajów na świecie, mobilność samochodów gwałtownie wzrasta, tzn. że co raz częściej i na dłużej jesteśmy w trasie. Wprawdzie wskaźniki wypadków maleją (licząc na osobokilometry), ale spadek nie jest wystarczająco duży, aby zrekompensować dodatkowe ofiary ruchu drogowego spowodowane zwiększoną mobilnością. Bez istotnych, innowacyjnych wysiłków liczba ofiar ruchu drogowego wzrośnie, a europejskie cele w zakresie bezpieczeństwa drogowego (obniżenie liczby bezwzględnej ofiar śmiertelnych i poważnych obrażeń) będą poza zasięgiem. Dlatego tak ważne jest by kontynuować i rozwijać wprowadzone na początku lat dziewięćdziesiątych pojęcie „zrównoważonego bezpieczeństwa”, aby nadać bezpieczeństwu drogowemu nowy impuls. Wiele krajów , w tym Polska jedyną nadzieję poprawy bezpieczeństwa na drogach widzi w nakładaniu co raz większych restrykcji na kierowców. Tymczasem w zrównoważonym i bezpiecznym środowisku ruchu to infrastruktura drogowa jest głównym sposobem wpływania na bezpieczeństwo. Musi ona przede wszystkim być projektowana w taki sposób, aby prawdopodobieństwo wystąpienia wypadku było bardzo ograniczone. Po drugie, jeśli nie można zapobiec wypadkowi, ryzyko poważnych obrażeń zostanie znacznie zmniejszone. Inną ważną stroną takiego spojrzenia na bezpieczeństwo jest nie opieranie się na starych założeniach dotyczących zachowań uczestników ruchu. W ramach tych założeń przyjmuje się np. że za kłopoty na drodze odpowiadają świadome decyzje uczestników ruchu. A to nieprawda. Oczywiście i takie zdarzenia mają miejsce, jest ich jednak mniejszość. Dlatego bardzo ważną cechą zrównoważonego i bezpiecznego systemu ruchu jest to, że wszystkie istotne cechy infrastruktury, pojazdu i przepisów ruchu drogowego są maksymalnie dostosowane do możliwości i ograniczeń użytkowników dróg, a także ich akceptacji środków zastosowanych w celu zwiększenia bezpieczeństwa.

Dostosowanie do możliwości i ograniczeń użytkowników

Ważnym elementem polityki bezpieczeństwa jest odpowiednie podejście do możliwości i ograniczeń ludzi biorących udział w ruchu. Niestety podstawowa dotychczasowa metoda , narzucanie ograniczeń przepisami, nie działa. Z wielu powodów, ale kto nie wierzy niech się zastanowi np. nad faktem, że przeciętnie w mieście kierowca musi pamiętać o kilkunastu znalach na minutę. Jeżeli uważasz, że winą kierowcy jest, że nie pamięta, jakie znaki minął, to zastanów się nad prostym pytaniem ile potrafisz zapamiętać kart rzucanych w odstępie 2 sekund z talii. Po minucie musisz zapamiętać 30 kart… potrafisz? Można tu powiedzieć, że nie potrafisz, nie prowadź. Rzecz w tym, że tej prostej sztuczki nie potrafi wykonać około 97% ludzi. Paradoksalnie więc jednym z zalecanych sposobów zwiększenia bezpieczeństwa jest zmniejszenie, drastyczne, ilości znaków na drogach.

Ograniczenia w ruchu

Jak więc doprowadzić do poprawy bezpieczeństwa? Metod jest już dostępnych wiele. Głównym sposobem jest kształtowanie korytarzy transportowych w sposób optymalizujący korzystanie z nich. Do najbardziej oczywistych rozwiązań jest rozdzielanie ruchu pojazdów o różnych „możliwościach”. Nie chcemy wmieć wypadków z udziałem rowerzystów? Nie wpuszczajmy ruchu rowerów na drogę z pojazdami samochodowymi. Nie chcemy mieć zatorów, przemyślmy strumienie pojazdów, rozdzielmy je. Dostosujmy ich przepustowość do potrzeb. Bezpieczeństwo będzie także wtedy, gdy obniżymy poziom stresu wynikający z udziału w ruchu. To jeden z najbardziej niedocenianych elementów bezpieczeństwa na drogach.

Czy warto?

Szacuje się, że pomyślne wdrożenie zrównoważonych środków bezpieczeństwa w krajach skandynawskich skutkowało ponad 50-procentowym zmniejszeniem liczby ofiar śmiertelnych wypadków drogowych. I stało się tak mimo tego, że liczba pojazdokilometrów podwoiła się. Warto to chyba przemyśleć prawda?

Samochód made in Bosch


bosch2Na konferencji Republica 2016, jednym z najbardziej wpływowych wydarzeń w dziedzinie technologii cyfrowych, firma Bosch przedstawiła swój samochód demonstracyjny. Ten projekt koncepcyjny ma zademonstrować możliwości przyszłych pojazdów, sposób współdziałania z kierowcą, a także wszelkie możliwości zastąpienia kierowcy.
Dla przykładu tryb Standalone jazdy na autostradach znacznie zwiększy bezpieczeństwo i efektywność paliwową. Samochód przyszłości będzie również okazją, aby pozostawać w kontakcie (w tym wideo), z przyjaciółmi, rodziną lub współpracownikami.

 Wyświetlacz Concept Car BoschInnovatsionny i interfejs użytkownika

bosch1Podstawą demonstracji komunikacji z kierowcą samochodu było zintegrowane podejście do problemu. Komputer pokładowy zbiera informacje za pośrednictwem jednego interfejsu w interaktywnym rodzaju  formularza, który został opracowany oddzielnie dla każdej konkretnej sytuacji. W praktyce jest to realizowane w następujący sposób: deskę rozdzielczą, jej  przód i środek Bosch zastąpił dużymi monitorami, które elastycznie dostarczają kierowcy lub pasażerom informacji, w zależności od sytuacji. Także oświetlenie wnętrza pojazdu jest uzupełnieniem zintegrowanej koncepcji, np. poprzez fakt, że jej kolorystyka jest definiowana przez kierowcę. Oświetlenie spełnia jednak nie tylko funkcję estetyczną, ale również zwiększa bezpieczeństwo, ponieważ np.jeśli system zauważy pieszego lub rowerzystę, wewnętrze oświetlenie poprzez szybką, kierunkową zmianę natężenia, zwraca uwagę kierowcy w lewo lub w prawo, w zależności od tego, gdzie pojawia się zagrożenie.

Autonomiczna jazda – nowe możliwości

Samochód może być prowadzony ręcznie jak i automatycznie. Obie te sytuacje powodują, że dla kierowcy dostępne są różne możliwości. Np. kierowca samochodu koncepcyjnego Bosch ma zapewniony dostęp do informacji o warunkach drogowych i pogodowych w czasie rzeczywistym, odbieranie danych za pośrednictwem usług typu cloud, social networking i aplikacji komunikacyjnych. Jednakże taka informacja jest dostępna tylko w trybie automatycznego prowadzenia, tak aby nie zagrażać innym użytkownikom dróg.
Inżynierowie Bosch zapłacili szczególną uwagę do bezpiecznego i sprawnego przekazania odpowiedzialności za bezpieczeństwo ruchu ze strony kierowcy do samochodu i z powrotem. Początkowo, kierowca jest informowany o możliwości aktywowania automatycznego trybu jazdy. Do aktywacji, wystarcza, aby umieścić palce na specjalnym obszarze styku z drążkiem (samochód ma coś co bardziej przypomina wolant samolotu niż kierownicę) lewym i prawym i przytrzymać przez trzy sekundy. Jeśli kierowca chce odzyskać kontrolę nad swoimi rękami i zjechać z autostrady, należy powtórzyć procedurę.

W kontakcie ze światem – w kontakcie z ich domu

„Concept Car Bosch” z założenia jest związany z Internetem. Umożliwia więc łatwe łączenie się i komunikowanie się z innymi komputerami, łącznie np. ze swoim własnym w domu. Np. jeśli właściciel jest daleko, ale do niego, ktoś przyszedł, samochód jest w stanie przełączyć się do podłączenia do domofonu.

W Momencie przyjazdu samochodu do domu, samochód jest podłączany do systemu zabezpieczenia domu, które np. pozwala kierowcy przed wejściem do mieszkania na podgląd obrazu z kamery zewnętrznej w domu. Ponadto, za pomocą kamer umieszczonych w pojeździe mogą być kontrolowane obszary znajdujące się z tyłu i po stronie pojazdu.

Oczywiście kiedy wszyscy pasażerowie opuszczą już pojazd po przyjeździe do domu pojazd samodzielnie zaparkuje w garażu i przygotuje się do następnej podróży.

Magnes na tachografie to codzienność?


tachograf- - "wspierany" magnesem
tachograf- – „wspierany” magnesem

Podczas kontroli drogowych w październiku 2015 r. inspektorzy z Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Białymstoku stwierdzili bardzo dużo naruszeń związanych z manipulacjami dokonywanymi na czasie pracy kierowców oraz niedozwolonymi podłączeniami zabronionych urządzeń. Bardzo poważne naruszenia stwierdzali podczas kontroli pojazdów należących głównie do przewoźników zagranicznych.

W trakcie czynności kontrolnych inspektorzy z wykrywali wiele, różnie kwalifikowanych wykroczeń. I tak dla przykładu w pażdzierniku:

  • za wykonywanie przewozu drogowego pojazdem wyposażonym w urządzenie rejestrujące , do którego podłączone zostało niedozwolone urządzenie dodatkowe (nie tylko magnesy także wszelkiej maści elektronika) wpływające na niewłaściwe funkcjonowanie urządzenia rejestrującego ukarali mandatami karnymi ośmiu kierowców na łączną kwotę 16000 zł.

Także próby odłączania tachografów kończą się fatalnie:

  • ośmiu kierujących za nierejestrowanie za pomocą urządzenia rejestrującego na wykresówce lub karcie kierowcy wskazań urządzenia w zakresie prędkości pojazdu, aktywności kierowcy i przebytej drogi ukarano mandatami karnymi na sumę 16000 zł.

Inna kwalifikacja czynu, skutek ten sam:

  • za samowolną ingerencję w pracę urządzenia rejestrującego  zainstalowanego w pojeździe, wskutek której nastąpiła zmiana wskazań urządzenia w zakresie prędkości pojazdu, aktywności kierowcy lub przebytej drogi ukarano mandatem karnym jednego kierowcę na kwotę 2000 zł.

Należy pamiętać, że na mandatach dla kierowców sprawa się nie kończy – wobec przedsiębiorców, właścicieli pojazdów wszczęto w każdym z powyższych przypadków postępowania administracyjne. Każdemu z przewoźników tylko za jedno naruszenie polegające na nierejestrowaniu za pomocą urządzenia rejestrującego lub cyfrowego urządzenia rejestrującego na wykresówce lub karcie kierowcy wskazań w zakresie prędkości pojazdu, aktywności kierowcy i przebytej drogi grozi kara w wysokości 5000 zł.

Jak zapowiada ITD : działania ukierunkowane na wyeliminowanie pojazdów z ruchu, których kierowcy dopuszczają się manipulacji na czasie pracy kierowców i jeszcze dodatkowo stosują urządzenia zabronione będą kontynuowane.

Bezpieczeństwo na drogach


Nie ma nic ważniejszego niż ludzkie życie. To prawda absolutna, w zderzeniu z którą trudno nie zgodzić się, że  walka o bezpieczne drogi jest niezwykle istotnym zagadnieniem. Niestety jak na razie jest tak, że drogi nie są absolutnie bezpieczne i ludzi każdego dnia giną na nich. Zastanówmy się więc czy istnieją działania, które zrealizowałyby pierwsze zdanie tego artykułu w sposób absolutny i bezwzględny. Istnieje taki sposób- natychmiastowa rezygnacja z transportu drogowego…. Niestety nie jesteśmy na to gotowi, i powiedzmy szczerze, bez transportu ludzie ginęliby z innych przyczyn, jak chociażby, przy braku transportu, utrudniony dostęp do lekarza. Pytanie więc powinniśmy zadać inaczej- jaki próg bezpieczeństwa jesteśmy w stanie zaakceptować. Odpowiedź nie jest prosta. Gdy stykamy się z tragedią bezpośrednio, nasz próg tolerancji maleje, gdy niebezpieczeństwo jest daleko myślimy o bieżących korzyściach z transportu. Ile więc ofiar jest do zaakceptowania? Straszne pytanie! Odpowiedź jakby oczywista – zero, niestety jest przymykaniem oczu na rzeczywistość. Dlaczego to pytanie jest takie istotne? Bo od odpowiedzi na nie determinuje podejmowane przez nas środki. Weźmy pod uwagę taki parametr jak prędkość na drodze. Wiemy, że wszystko ponad 30 km/h zabija. Czy więc powinniśmy wprowadzić taką prędkość jako obowiązującą? Zastanówmy się jaka byłaby cena takiej decyzji a jakie zyski. Tak z grubsza rzecz biorąc prędkość taka dość bezpośrednio przełożyłaby się na zmniejszenie ilości ofiar wypadków na drogach – zysk! Mniejsze byłoby zużycie paliwa- zysk…. o ho, stop to juz nie jest takie pewne, ale załóżmy, że tak. Czy jakieś jeszcze zyski widzimy?  Nie bardzo. Ale jak już pisałem, życie jest najważniejsze, więc wystarczy. Co jest po stronie strat? Po pierwsze gigantyczne korki. Po drugie dramatycznie spadają możliwości przewozowe transportu. Dramatycznie rosną koszty transportu. Rezultat, znaczące osłabienie możliwości rozwojowych gospodarki, a w reszcie permanentna recesja. Czy rozwój gospodarczy wpływa bezpośrednio na życie ludzkie (dosłownie)? Niestety tak. Doświadczyliśmy tego,w ciągu ostatnich lat. Poprawa sytuacji gospodarczej Polski, wzrost zamożności społeczeństwa przełożył się na bezprecedensowy w historii, wzrost średniej długości życia. Pamiętając, że transport we wzroście gospodarczym gra pierwsze skrzypce, czy jesteśmy gotowi poświęcić te marne 3-4 lata dłuższego życia (wszystkich, bo liczone statystycznie) w zamian za 4750 nieistnień ludzkich ginących każdego roku na naszych drogach? Ot dylemat!

Chciałbym być dobrze zrozumiany, nie jestem zwolennikiem „odpuszczenia sobie” bezpieczeństwa drogowego. Absolutnie nie! Uważam jednak, że planując działania nakierowane na wzrost tego bezpieczeństwa, trzeba widzieć obie strony równania. Tymczasem mam takie wrażenie, że działamy impulsywnie pod wpływem chwilowych, szokujących doniesień z mediów. Tu zaś jest , niestety wskazany chłodny osąd. Potępiamy w czambuł a to kierowców, a to pieszych, a to innych uczestników ruchu, w zależności do jakiej akurat katastrofy doszło. Zapominając, że do wypadku zawsze prowadzi zbiór bardzo wielu drobnych pomyłek, które zdarzają się KAŻDEMU nieustannie i tylko rzadko ich splot jest katastrofalny. Tymczasem my słyszymy : jechał zbyt szybko, nie zachował należytej ostrożności, nie patrzył na znaki… Żeby było bezpieczniej na drogach należy zmniejszać ilość możliwych pomyłek, a nie konkretnie walczyć z jedną, nawet najbardziej istotną.  Dlatego np należy drastycznie zmniejszyć ilość oznakowania na naszych drogach, należy dążyć do równoprawności na drodze. Nie należy dodawać świętych krów – każdy wyjątek jest dla wypadku jak zabrudzenie dla krystalizującego kryształu – miejscem początku. Należy poprawiać rozwiązania inżynieryjno-drogowe, w celu zwiększania, a nie zmniejszania prędkości podróżnej. Należy pracować nad rozwiązaniami zwiększającymi płynność ruchu itd, itp.

Zwróciliście Państwo uwagę, że jestem przeciwnikiem karania uczestników ruchu? Tak, kary są zawsze po, gdy już nic nie można naprawić. Gdybyśmy byli w stanie karać za zamierzenia, byłbym za. Ja uważam, że należy tak starać się prowadzić ruch, by wykroczenia nie były możliwe, oczywiście mam na myśli nieumyślne (np wymuszenie pierwszeństwa przejazdu, jedno z najbardziej groźnych zdarzeń, w większości wypadku wynika z chwili nieuwagi kierowcy, często rozpraszanego tym co wyprawia się wokół i na samej drodze) albo bardzo trudne.

Mógłbym tak długo, to naprawdę mój konik, ale chciałbym by w tym kraju wreszcie rozpoczęła się prawdziwa dyskusja o bezpieczeństwie, w miejsce gromadnego potępiania zaistniałych już zdarzeń. Zacznijmy od tego by dyskutować jak zwiększyć bezpieczeństwo i wydajność transportu drogowego RAZEM. A nie rozważać te kwestie oddzielnie. Oddzielnie jest to po prostu jałowa dyskusja.

Autor jest właścicielem giełdy ładunków espedytor.pl

Znakowe szaleństwo


Źródło : autocentrum.pl
Źródło : autocentrum.pl

Mam prawo jazdy od … no dość długo (Panie wybaczą, ja też mam prawo do podawania prawdy w zawoalowany sposób), przejechałem już kilkaset tysięcy kilometrów po drogach całej Europy. Widziałem różne oznakowanie dróg. Jeżeli chodzi o autostrady to uważam, że np Austria jest wzorem dla każdego. Jednakże jeżeli mam wskazać anty-przykład to też nie mam wątpliwości, jest nim Polska. To co od pewnego czasu dzieje się z oznakowaniem polskich dróg jest po prostu chore. Czy ktoś jeszcze nad tym panuje? Wątpię. Wszyscy mają transport w… głębokim poważaniu.

Nie dalej jak dzisiejszego ranka natknąłem się na kolejne cudownie pomyślane oznakowanie. Otóż szukając dojazdu do nowej drogi, nagle (to istotne, ponieważ drzewa ograniczały widoczność) natknąłem się na drogowskaz. I tu problem. Poruszając się 30 km na godzinę w wężyku aut, zostałem zmuszony do błyskawicznego przeczytania łącznie nazw około (nie jestem pewien)1o miast. Czytam raczej szybko (750 słów na minutę), ale wierzcie mi państwo, że nie dałem rady. Musząc dzielić uwagę pomiędzy ruch na drodze, zbliżające się skrzyżowanie, inne oznakowanie… nie dałem rady. Ciekawy jestem kto dał. Sądząc z faktu, że sporo samochodów zawracało po poboczach, niewielu. Nie wzburzyłoby to mojej krwi tak bardzo, gdyby nie fakt, że oznakowanie to postawiono, zaledwie w kilka tygodni po opublikowaniu raportu NIK, który wytyka służbom utrzymania ruchu właśnie takie oznakowanie. Czy naprawdę nikt nie weryfikuje tego niezwykle istotnego elementu bezpieczeństwa ruchu. Media z lubością przekazują obrazy TIR’ów wjeżdżających pod prąd na autostradę, a może po prostu trzeba pokazywać zdjęcie tego idioty co tam stawiał znaki? Czy aby na 100% winny jest kierowca? A opowieść o znakach można by snuć.i snuc. I tak coś czuję, że jeszcze nie raz będę pisał na ten temat.

I morał z tej bajki taki, że w naszym państwie nikt nie przejmuje się nik. A ja dodam jeszcze zagadkę dla wszystkich:  ile znaków mamy na fotce (od razu dodam, że kilku znaków zdjęcie nie zdołało objąć).

Autor jest właścicielem giełdy ładunków- eSpedytor.pl

No to jak jest z tym bezpieczeństwem na polskiej drodze


Mark Twain mawiał o statystyce, że jest kłamstwo, większe kłamstwo i statystyka… Oczywiście można się z tym zgodzić, gdyż statystyka poddaje się manipulacji wyjątkowo łatwo, jednakże dzisiaj mam coś, co chyba wykracza poza tę kwalifikację, coś co jest istotne i wymowne samo w sobie- statystykę wypadków drogowych. Czytaj dalej