Główny Urząd Statystyczny podał ostatnio w związku z Dniem Transportu (8 sierpnia) kilka syntetycznych danych, dotyczących polskiego transportu AD2015. W tych zaledwie kilku liczb wyłania się jednak obraz nie do końca jednoznaczny, a to za sprawą spadku przewozów jaki ma miejsce już drugi rok z rzędu. Jeżeli chodzi o transport samochodowy nie jest to spadek oszałamiający , tym nie mniej spadek jest. Spadek ten dotyczy przewozów ogółem wyrażonym w tonach. Wyniósł on licząc rok do roku 2%, więc całkiem sporo. Na szczęście dane dotyczące tonokilometrów nie potwierdzają aż tak dużego spadku. Mogłoby to bardziej świadczyć o cywilizowaniu się naszego transportu, niż o kłopotach gospodarczych. Dodatkowo należy zauważyć, że ciągle utrzymuje się tendencja wypierania tansportu kolejowego. I choć nie są tu już spektakularne zmiany, to ciągle, rok do roku, transport drogowy zyskuje ułamki procenta. Obecnie ponad 84% przewozów krajowych realizują ciężarówki, a ledwie 12% z kawałkiem to zasługa kolei.
Niestety GUS nie podał jak kształtują się w 2015 roku przewozy żeglugą śródlądową. Byłoby to ciekawe, gdyż w 2014 roku żegluga ta odnotowała spektakularny przyrost przewozów (w tonach) o ponad 50%.
Dane pełne dotyczą roku 2014 (zdjęcie poniżej). My tylko podajmy jedną ciekawą daną. W 2014 roku Polacy posiadali aż 524 samochody na każdy tysiąc mieszkańców. Jest to ponad dwukrotny wzrost w stosunku do roku 2000.
Brytyjska gazeta Mirror opublikowała statystyki wypadków z udziałem zagranicznych ciężarówek, Jak pokazały badania, ilość wypadków z udziałem zagranicznych ciężarówek wzrosła o 14% w ciągu ostatnich trzech lat. To co dla nas przykre, to fakt, że polskie (15.7%), niemieckie (13.1%) i hiszpańskie (8,5%) samochody ciężarowe zostały uznane za najczęściej uczestniczące w wypadkach. Najgorszymi autostradami dla zagranicznych ciężarówek okazuje się obwodnica Londynu M25, M6 i M1.
Mirror swoje szacunki opiera m.in. na danych firmy podstawiającej samochody zastępcze. W ten sposób okazało się, że firma miała w zeszłym roku aż 1100 zgłoszeń do zdarzeń z udziałem zagranicznych ciężarówek na autostradach. Biorąc zaś pod uwagę wszystkie rodzaje dróg, liczba wypadków z udziałem zagranicznych samochodów ciężarowych wynosi 3.100 zagranicznych na rok – co daje prawie dziewięć zdarzeń na dzień. Artykuł jest tendencyjny. Na fali brytyjskiego szowinizmu ma wzbudzić strach przed „inwazją” niebezpiecznych zagranicznych hord ciężarówek. Brak także poprawnej analizy statystycznej. Nie wiemy bowiem jaki procent stanowią na brytyjskich drogach ciężarówki z Polski czy Niemiec. A przecież jeżeli polskich samochodów jest np. trzy razy więcej niż hiszpańskich, to powodują one dwukrotnie mniej wypadków niż te ostatnie.
Bez względu jednak na wymowę artykułu, ważne jest by polscy kierowcy bardzo uważali na wyspiarskich drogach. I nie chodzi tylko o bezpieczeństwo, chociaż jest najważniejsze. Często wypadek, nawet lekki, prowadzi do bardzo poważnych komplikacji administracyjnych. A przy nastawieniu części opinii publicznej, raczej nie ma co liczyć na wyrozumiałość strony brytyjskiej.
Autor jest właścicielem serwisu oferującego ładunki.
W zeszłym tygodniu Inspektorzy Transportu Drogowego z poznańskiego oddziału wykonywali czynności kontrole na drodze krajowej nr 32 korzystając z systemu preselekcji. Wśród wielu zatrzymanych aut zatrzymano również do kontroli pojazd o teoretycznej DMC 3,5 t przewoźnika z województwa lubelskiego. Jedną z motywacji było sprawdzenie działania systemu preselekcji, gdyż wynik wskazywany przez komputer był mało prawdopodobny.
Na pace auta inspektorzy znaleźli parapety i blaty wiezione wg wyjaśnień kierowcy z Lubelszczyzny. Ważenie pojazdu wraz z ładunkiem, ku zdumieniu inspektorów, potwierdziło wyniki wskazane w systemie preselekcji. Stwierdzono, że rzeczywista masa pojazdu wynosi 7900 kg i o ponad 100% przekracza dopuszczalną dla tego pojazdu i o ponad 200% została przekroczona ładowność pojazdu…
Na kierującego nałożono mandat karny w wysokości 500zł i nakazano rozładowanie części ładunku. Niestety jak się okazało kierowca nie był zaskoczony wynikami pomiarów i przyznał, że w ostatnim czasie jest to już trzecia kara właśnie za to naruszenie. Dziwi tylko lekkomyślność kierowcy, narażającego siebie i innych uczestników ruchu. Przekroczenie ładowności, w takim stopniu, jak dokonał tego antybohater naszego newsa, zasługuje jednak na bardzo silne potępienie.
Jak się dowiedziałem, pod koniec marca Bundestag, niższa izba niemieckiego parlamentu, przyjął poprawkę do ustawy o opłatach za korzystanie z dróg federalnych. Jeżeli, jak wszystko na to wskazuje, Bundesrat (izba wyższa parlamentu) również poprawkę przyjmie, to od 1 października 2015 r. niemieckie myto zapłacą również pojazdy o DMC powyżej 7,5 tony (dotychczas myto obejmowało od 12 ton). Ponadto od 1 lipca 2015 zostanie objęte mytem kolejne 1100 km czteropasmowych dróg federalnych.
Spodziewano się tego od dawna i wiadomość, choć przykra, nie wzbudza już sensacji. Jednak to co mnie w tej informacji zafrapowało to jej dalsza część, w której przedstawiono uzasadnienie wprowadzanych zmian:
Dodatkowe wpływy do budżetu z tytułu rozszerzenia myta na samochody od 7,5 tony oraz długości dróg szacowane są na 115 mln EUR w 2015 r. i po 380 mln EUR w latach 2016-2017. Jednak głównym motywem ww. zmian jest zamiar zwiększanie konkurencyjności transportu szynowego, kombinowanego i żeglugą śródlądową.
Komentarz
Cel szczytny, jednakże czy rozsądnie jest dawać szansę jednym środkom transportu przez pogarszanie warunków innym? Szczerzę wątpię. To nie jest dobre podejście do tematu. Miast zastanowić się skąd bierze się przewaga transportu drogowego i słabości innych środków transportu. I poprawić ich konkurencyjność poprzez eliminację ich wad, osłabia się konkurencyjność transportu drogowego. To w historii zawsze udawało się na krótka metę. Mechanizm jest zabójczo prosty – wspomagana branża miast próbować się rozwijać wpada w stagnację, skoro nie musi się rozwijać by mieć udział w rynku… Tymczasem cały świat idzie do przodu i pogrąża konkurencję mimo wspomagania przez prawo. Jedyne co po takiej interwencji pozostanie, to zwiększone wpływy do budżetu z tytułu opłat drogowych.
Bulwersuje mnie to, mimo, że dotyczy było nie było naszej konkurencji w transporcie – Niemców. Jednakże piszę to „ku pokrzepieniu serc” bo oznacza to spore kłopoty dla NIEMIECKIEJ branży transportowej za kilka lat.
Dlaczego? Ponieważ zadziała tu dokładnie ten sam mechanizm, branża nad którą roztacza się sztuczny parasol prawa (MiLoG) żyjąc w cieniu tego parasola, zapomina, że świat idzie do przodu. Zresztą tu nasuwa mi się jeszcze jedna smutna refleksja.
Barany idące na rzeź?
W protestach przeciwko polskim firmom transportowym biorą udział kierowcy krajów zachodnioeuropejskich. Nie mogę tego zrozumieć. Przecież kręcą na siebie bicz i to poważniejszy niż zagrożenie z naszej strony. Czyżby nie czytali o trwających testach ciężarówek bezzałogowych? I co, sądzą może że to na skutek miłości do kierowców idą pieniądze na te badania? Pobudka panowie – koszty osobowe w zachodnich firmach transportowych to nawet 48 procent kosztów – wyeliminowanie kierowców to skuteczny sposób na ich obniżkę. Tymczasem jedyną zaporą na te pomysły jest niska cena transportu ze wschodu, naszego transportu, sprawiająca, że plany te są (na razie) nieopłacalne. Usunięcie tej zapory otworzy też bramę dla automatycznych ciężarówek, czytaj: usunięcia kierowców ze składników kosztowych firmy. Czy protestującym o to chodzi? Śmiem wątpić.
Autor jest właścicielem giełdy ładunków eSpedytor.pl
Wczorajszy protest polskich przewoźników, w którym protestujący zarzucali Niemcom (ale i Francuzom i Włochom), że stosują neoprotekcjonizm. W zasadzie się z tym poglądem zgadzam. Jednakże uczciwość nakazuje mi próbę spojrzenia na sprawę z punktu widzenia Krajów starej Unii. Weźmy jako przykład Włochy. Tam tygodnik L’Espresso informuje o kryzysie we włoskiej branży logistycznej spowodowanym znaczącą różnicą wynagrodzenia kierowców w poszczególnych krajach UE. Tygodnik niepokoi się, że coraz powszechniejszym zjawiskiem jest przenoszenie adresu zameldowania włoskich kierowców(? niby po co) do krajów należących do Europy Środkowej i Wschodniej zwłaszcza Słowenii, Polski i Rumunii, w celu uzyskania zleceń z lokalnych firm logistycznych na przewóz towarów. Dla usługobiorcy koszt wynajęcia kierowcy zatrudnionego np. w Polsce jest dużo niższy niż we Włoszech. Tygodnik z prawdziwym entuzjazmem cytuje „włoskich ekspertów”, którzy jako przykład kraju, który uporał się z problemem nierówności płac podają Niemcy, którzy wprowadzili minimalną stawkę wynagrodzenia na poziomie 8,5 euro/h również dla firm dokonujących tranzytu lub kabotażu przez terytorium kraju.
W pierwszym momencie powiem, że czytając tę informację zacząłem się zgadzać z autorem, ale później przyszło otrzeźwienie. Stop! Dość tych bzdur! Z jednej strony rozumiem niemieckiego kierowcę, który zarabia więcej niż Polak, bo koszty życia w Niemczech są ciągle trochę większe. Z drugiej strony NIE WIDZĘ POWODU abyśmy nie mogli wykorzystywać naszego płacowego zapóźnienia w zbożnym celu- zdobycia rynku. Skoro mamy wolny przepływ siły roboczej nic nie stoi na przeszkodzie aby Niemiec przeniósł się do Polski i zarabiał tu tyle co każdy Polak. Próba wymuszenia na nas abyśmy z płacą doszlusowali do reszty Europy może by mi się i podobała, gdybym nie rozumiał konsekwencji. A tą konsekwencją jest całkowita ruina naszej gospodarki. W 25 lat odrobiliśmy sporo z 50letniego zapóźnienia, ale nie wszystko!
Mam jeszcze apel:
Do przyjaciół Germanów, Italczyków i Franków!
Proszę nie przesadzajcie, jeżeli uważacie, że jest nam za dobrze, Waszym kosztem, to zamieńmy się, OK?
Autor jest właścicielem giełdy ładunków eSpedytor.pl
Mamy dziwny zwyczaj protestowania kosztem innych. Rozumiem strajk ludzi w fabrykach- wyłączają maszyny , strajkując naciskają na pracodawcę- dogadaj się z nami. OK . Nie rozumiem jednak dlaczego rolnik musi protestować odbierając chleb innym – dodajmy Bogu ducha winnym? Gdzie tu logika? To tak jakbym podszedł do kogoś w fabryce- odsunął go od maszyny i powiedział – nie pracujesz- BO JA, PROTESTUJĘ PRZECIW RZĄDOWI. Logika ta sama, ale nikt tak nie postępuje. Dlaczego? Dlaczego kierowcy ciężarówek, bo o nich piszę i o firmach transportowych, mają ponosić negatywne skutki protestu rolników? Czyżby to oni mieli załatwić postulaty rolników? A gdzie byli rolnicy gdy transportowcy naciskali na rząd w swoich sprawach? Czy protestujący transportowcy mieli wjechać tirami na pola rolników i robić blokady zbiórki zboża? Albo zastawić ciężarówką wejście do obory?
Nie podoba mi się takie ustawienie sprawy. I nie ma to nic wspólnego z racją lub brakiem racji po stronie protestujących rolników. Nie o to tu chodzi. Chodzi o to, by załatwiając swoje sprawy, nie niszczyć spraw innych. Gdy byłem mały, to się nazywało kindersztuba- zachowywać się porządnie. Ale to chyba nie te czasy…
Autor jest właścicielem giełdy ładunków eSpedytor.pl
No właśnie , jeżeli szukasz czegoś nt. transportu to trzeba albo przekopać się przez tysiące stron, na których przyznam to, znajduje się wiele ciekawych informacji, albo na konkretnej stronie przekopywać się przez wiele informacji doraźnych chwilowych lub wąsko pojętych. Brak stron, podobnych do podręcznika, na których nie byłoby pogoni za nowinkami tylko żmudnie zbierano by informacje na dany temat, tu o transporcie.
Postanowiłem zacząć budować taką stronę ale to nie takie proste. Pierwsza próba spaliła kompletnie (nomen omen) na panewce, bo gdy założyłem encyklopedie transportu na silniku wiki to już w dwa tygodnie później codziennie przybywało mi ok 100 spamerskich wpisów dokonywanych przez roboty. Jednym słowem nastąpiła klapa. Ale tak łatwo się nie poddaję.
Teraz rozpoczynam drugą próbę w oparciu o (nie zdradzę żeby nie zapeszyć i nie zwoływać spamerów) o pewien skrypt, coś w rodzaju bloga, na którym mam nadzieję gromadzić informacje o branży. Niestety nie będzie to równie łatwo przeszukiwalne jak wiki, ale trudniej będzie to spamować. Zobaczymy jak wyjdzie. Mam nadzieję umieszczać tam w miarę systematycznie artykuły powiązane tematycznie z wiedzą o transporcie bez odnoszenia się do aktualnych wiadomości z branży spedycyjnej. Czyli znajdziecie tam informację o tym co to jest fracht, nie znajdziecie jednak informacji o wolnych ładunkach. Znajdziecie dane statystyczne dotyczące transportu drogowego, nie znajdziecie informacji dotyczącej jakichś firm transportowych. I tyle.
Informacji będzie przybywało powoli, mam nadzieję jednak, że za kilka miesięcy strona będzie użyteczna.
Staramy się nadążyć za zmianami w internecie. Jedną niewątpliwie już zachodzącą jest konieczność posiadania przez każdą firmę właśnej strony internetowej. O ile jest to ozczywiste o tyle samo posiadanie strony www, nie jest końcem problemu. Raczej jego początkiem. Po cóż nam bowiem strona, na którą nikt nie zagląda? TRzeba sprawić by była widoczna w wyszukiwarkach a na to jest tylko jeden sposób, trzeba zgromadzić linki, czyli takie internetowe drogowskazy, prowadzące do naszej strony.
Wychodząc temu zapotrzebowaniu na przeciw serwis eSpedytor otworzył właśnie stronę katalogującą internetowe strony firm branży transportowej. Dzięki naszemu katalogowi firmy transportowe, zyskują możliwość zaistnienia w sieci. Katalog jest rygorystycznie sprawdzany przez naszych pracowników. Nie przyjmujemy wpisów nie związanych z transportem. Nie przyjmujemy wpisów niestarannych. Taka polityka jest obliczona na długotrwały rozwój. Nie zapewni nam to wprawdzie błyskawicznego sukcesu zapewni jednak możliwość trwałego zaistnienia. Co, wszyscy obeznani trochę z zasadami internetowymi muszą potwierdzić, jest ważniejsze. Katalog stron firm transportowych jest drugą, obok pozytywnego rankingu firm transportowych eSpedytora, metodą pomocy jaką serwis oferuje branży transportowej w zawojowaniu internetu.
Tak więc jeżeli masz firmę transportową, założyłeś już stronę www. Nie czekaj, katalog firm transportowych eSpedytora zaprasza.
Wiele prawdy jest w stwierdzenium, że dzisiejszy transport to palety. Trudno znaleźć produkt, który pomiędzy linią produkcyjną, a półką sklepową nie był składany lub transportowany przy pomocy palet. Zaskoczeniem jednak może byc informacja, że produkcja palet przebiega wg ściśle określonych norm, a nad ich prawidłowościa czuwa Polski Narodowy Komitet, jako stowarzyszenie producentów. Niestety większośc palet to podróbki. Prawidłowe i oryginalne palety muszą być wytwarzane zgodnie z ustalonymi normami spełniając przy tym, ostre, narzucone walory jakościowe, wielkościowe a także wytrzymałościowe. Jak już zauważylismy coraz częściej niestety pojawiające się na naszym rynku palety- podróbki, wyprodukowane przez pokątne i nieuprawnione (bo bez licencji) firmy. Niestety, ale krótkowzroczna oszczędność oraz chęć uzyskania nieuczciwego zysku powodują, że wytwarzany produkt jest znacznie gorszy i odbiega jakościowo od wyrobów z licencją. Bardzo często różnicę można dostrzec gołym okiem. W ramach oszczędności stosuje się cieńsze deski ( nawet 15mm zamiast koniecznych 22mm) wykorzystuje się nieatestowane gwoździe, nieokorowane elementy drewniane. W nieoryginalnych paletach zazwyczaj układ gwoździ jest przypadkowy, występują błędne oznaczenia, nie ma frezów na deskach dolnych, brak proporcji i powtarzalności. Stosowanie oryginalnych palety w dobrym stanie to nie tylko wygoda, ale przede wszystkim większe bezpieczeństwo dla pracowników i lepsza dbałość o transportowane ładunki. Co za tym idzie zwiększa to trwałość i odporność na ich uszkodzenia,. Coraz częściej zaczynamy doceniać posiadanie i używanie oryginalnych wyrobów, szczególnie w dobie pojawiania się wielkiej liczby fałszerzy i ich produktów. W takich warunkach wielu renomowanych producentów i dystrybutorów gotowych jest ponieść olbrzymie nakłady środków i sił na wtłaczanie do systemu produkcji palet sprawdzonej jakości i uszczelnianie go tak, aby palety nie znikały bezpośrednio po ich pierwszym użyciu, ale były dostępne tak jak ładunki powrotne. Wiadomo, że chociaż jest to proces dość kosztowny nie trzeba będzie zbyt długo czekać na widoczne i odczuwalne rezultaty.
Ostatnio trafiłem na ciekawą próbę katalogowania polskiego transportu. Serwisy typu katalogi oferują już wydawałoby się pełną gamę usług i trudno tu wymyśleć coś nowego. Jednakże ta nowa próba zasługuje moim zdaniem na uwagę. Otóz w oparciu o skrypt media wiki powstaje coś na kształt encyklopedii polskiego transportu. Tak więc oczywiście będą próby chwalenia się bezpodstawnego ale, no właśnie… ale internauci na to nie powinni specjalnie przesadnie pozwolić. To właśnie siła pomysłu Wikipedii – każdy może pisać co mu się podoba, ale więcej jest przyzwoitych ludzi więc w sumie wiki to dosyć pewne źródło informacji Mam nadzieję że tak samo stanie się z serwisem notka.cba.pl. Trzymam kciuki*.
Autor zaprasza firmy transportowe ale ja myślę, że każdy zainteresowany przemieszczaniem ładunków powinien tam zajrzeć i dorzucić swoje trzy grosze.
Jest to już druga w ostatnim czasie inicjatywa w dziedzinie transportu, która biegnie trochę w bok utartych śladów czystej komercji, którą na co dzień uprawiają firmy transportowe i spedycyjne.
* – no i wykrakałem od maja 2013 roku serwis zaprzestał działalności….