Ten temat jest tak obszerny (i niestety niezbyt optymistyczny), że ja postaram się skupić tylko na krótkich przemyśleniach dotyczących historycznych doświadczeń w tym zakresie. A jak już jesteśmy przy historii transportu, to chyba nie ma bardziej przekonującego przykładu, obrazującego ów wpływ prawa na losy transportu, jak Locomotive Act z 1865 roku (w rzeczywistości nie był to jeden akt, a ich szereg wydawanych w przeciągu kilkunastu lat, ale to nie jest tu tak istotne). Prawo to zostało uchwalone pod naciskiem opinii publicznej, która była wstrząśnięta wypadkami na drogach Wlk. Brytanii, spowodowanymi nowymi wówczas omnibusami parowymi, przewożącymi ludzi i ładunki. No cóż, można powiedzieć, że sytuacja doskonale pasuje do co najmniej dwu przysłów, że dobrymi chęciami jest wybrukowane piekło i zrobiono tak, że wylano dziecko z kąpielą. Dlaczego? Zły akt prawny jest wtedy, gdy wymusza jakieś zachowania, bez wnikania w przyczyny, dla których jest źle. Innymi słowy pływa się po powierzchni rzeczy. W tym konkretnym przypadku złem był nowy pojazd. Nikt nie pomyślał, że złem są wypadki, a nie pojazd. To tzw. myślenie życzeniowe, niestety obecne powszechnie i w naszych czasach. Locomotive Act tymczasem narzucił drastyczne i (z dzisiejszego punktu widzenia) śmieszne ograniczenia na poruszanie się pojazdów bezkonnych. Do bardziej zabawnych niewątpliwie należał obowiązek, by każdy taki pojazd był poprzedzany przez człowieka z czerwoną flagą (stąd też pochodzi inna nazwa omawianego prawa: Red Flag Act).
Prawo odniosło swój skutek, ilość wypadków się (na jakiś czas) zmniejszyła. Jednakże konsekwencje tego prawa dla rozwoju transportu w Wlk. Brytanii były katastrofalne. Przed jego ogłoszeniem Zjednoczone Królestwo było absolutnym liderem rozwoju nowych „samochodów”, dzisiaj powiedzielibyśmy że było liderem przemysłu automotive. Po jego uchwaleniu, bardzo szybko stało się jego outsiderem. Uderzenie było tak silne, że nigdy już Anglia nie odzyskała prymatu w tej dziedzinie, a dzisiejsi potomkowie muszą poruszać się samochodami marek zagranicznych (rodzime zaś pozostają w rękach zewnętrznych koncernów).
Spróbujmy więc podsumować tę sprawę krótko. Po pierwsze ustanawiając prawa patrzmy głębiej, niż tylko na to co widać na pierwszym planie. Nie starajmy się regulować bezpośrednio zachowań nakazami/zakazami, starajmy się nagradzać zachowania pożądane, tak by opłacało się zachowywać się zgodnie z wolą prawodawcy. I patrzmy zawsze w przyszłość. Tradycje są dobre i ważne, lecz zawsze muszą powstawać nowe… Szczególnie gdy myślimy o transporcie.
Autor jest właścicielem giełdy ładunków eSpedytor.pl