Choć to zabrzmi brutalnie to w zasadzie już żywy kierowca nie jest potrzebny! Auta autonomiczne osiągnęły poziom przekraczający umiejętności przeciętnego kierowcy. Co więc sprawia, że nie widzimy zalewu autonomicznych pojazdów? Kilka spraw, i co ciekawsze żadnej z nich nie da się rozwiązać szybko.
Pierwszy problem to NIEUFNOŚĆ. Mam wrażenie, że bardziej wolimy spotkać na drodze pijanego kierowcę niż samochód bez kierowcy. Ma to proste uzasadnienie, po pijaku wiemy czego możemy się spodziewać, po robocie nie …. Proces oswajania się z nową technologia będzie powolny i będzie obfitował w problemy.
Drugi powód to PRAWO. Żeby się nie rozpisywać zadam proste pytanie: kto będzie winny wypadkowi wywołanemu przez robota?
Trzeci powód to KOSZTY. Doprawdy niebagatelne…
Czwarty powód to SERWIS . Po pierwsze brak warsztatów, które „dałyby radę”, po drugie automat sam sobie opony nie zmieni…
Piąty powód….. może wystarczy. Dostatecznie myślę że udowodniłem, że o autonomicznych pojazdach powinniśmy myśleć raczej w kategoriach dziesiątków niż lat
Wszystkie koncerny samochodowe pracują intensywnie nad samochodami autonomicznymi (bez kierowcy). I wszystkie główny nacisk kładą na bezpieczeństwo.Google Car’y przejechały już wiele milionów mil by samochody były absolutnie bezpieczne, by wypadki takie jak Tesli prowadzonej przez komputer nie były możliwe. I prędzej czy później z pewnością się to uda. Jednakże Volvo zwróciło ostatnio uwagę na na razie przytłumiony, poprzez entuzjazm wobec nowych technologii, negatywny aspekt tej technologii. Na nieuchronne zwolnienia z pracy wśród kierowców i na społeczny opór przed tą, doprawdy kolosalną, zmianą społeczną, którą samochód bez kierowcy przyniesie. Podobne obawy i sytuację Europa przeżyła już wiele dziesiątków lat temu. W 1805 roku wymyślono maszynę żakardową, która z całej klasy elitarnych rzemieślników (tkaczy) uczyniła ostatecznie ledwie robotników niewykwalifikowanych w fabrykach włókienniczych. A zmiana ta pociągnęła za sobą ogromne zmiany społeczne, okupione rzeką krwi. Z jednej strony jesteśmy trochę lepiej przygotowani do zmian, z drugiej strony trzeba powiedzieć, że z pewnością, gdy komputery staną się przyczyną bezrobocia kierowców, dojdzie do kłopotów wywołanych tą sytuacją.
I właśnie tej sytuacji przygląda się Volvo, twierdząc, że samochód bez kierowcy musi być przygotowany nie tylko na sytuację na drodze. Musi również być przygotowany na celowo agresywne zachowanie kierowców- ludzi. Te zachowania zresztą nie muszą wynikać tylko z przyczyn podanych powyżej. Wśród motywacji do negatywnych zachowań kierowców wobec autonomicznych pojazdów należy zaliczyć także niechęć do nieznanego, brak zaufania do maszyn, chęć sprawdzenia czy rzeczywiście komputer jest tak dobry jak go chwalą twórcy.
Dlatego też menedżerowie Volvo zamierzają zacząć przyzwyczajać ludzi do samodzielnie poruszających się pojazdów, tak aby zmniejszyć negatywne nastawienia społeczeństwa do minimum. Wymyślono więc by testy drogowe autonomicznych Volvo, odbywały się w Londynie w nieoznakowanych pojazdach. W 2018 roku na ulicach stolicy Wlk. Brytanii pojawi się 100 nieoznakowanych pojazdów szwedzkiego koncernu, bez żywego kierowcy na pokładzie. Podstawowym celem, prócz oczywiście testów drogowych autonomicznych rozwiązań Volvo, jest stopniowe przyzwyczajanie ludzi do takich pojazdów.
Nie negując podejścia Szwedów, znanych z perfekcyjnego podejścia do kwestii bezpieczeństwa, mam jednak wątpliwości czy jest to rozwiązanie słuszne. Cóż, czas pokaże.