
Coś dziwnego zaczęło się dziać na drogach najbardziej rozwiniętego państwa świata USA. Jak się okazuje Stany Zjednoczone odnotowały aż 14-procentowy wzrost śmiertelnych wypadków drogowych w ciągu ostatnich dwóch lat. Jest to największy wzrost liczby zgonów związanych z motoryzacją na przejechany kilometr od 50 lat. Tylko w 2016 roku na amerykańskich drogach doszło do 37 461 przypadków utraty życia przez kierowców, pasażerów, rowerzystów i pieszych.
Jest to niezwykle dziwne zjawisko, gdyż zbiega się z prowadzoną przez wszystkie stany USA akcją zaostrzającą rygory względem kierowców, co do tej pory było uznawane za najskuteczniejszą metodę obniżania ilości wypadków śmiertelnych. Co więc leży u podstaw tego dziwnego zjawiska? Wielu ekspertów i organizacji wskazuje na korzystanie z smartfonów i innych technologii związanych z szeroko rozumianą rozrywką podczas prowadzenia pojazdu. Oficjalne statystyki z Departamentu Transportu USA pozornie przeczą takiemu twierdzeniu, przypisując tylko około 9 procent ofiar śmiertelnych rozproszonej przez elektronice uwadze kierowcy i jeszcze znacznie mniej korzystaniu z telefonu. W rzeczywistości jednak statystyki DOT nie obejmują tak naprawdę tej przyczyny, a instytucje niezależne, takie jak Narodowa Rada Bezpieczeństwa (non-profit), od dawna kwestionują te dane. Dla przykładu organizacja zwróciła uwagę, że między innymi raporty policyjne, które stanowią główne źródło danych zgłaszanych agencji federalnej, często nie zawierają nawet pól służących do rejestrowania takich przyczyn wypadków np. jak czytanie SMS-ów, korzystania z telefonu komórkowego bez użycia rąk, technologii informatycznych wspomagania kierowców (np. obsługa nawigacji), czy korzystania z systemów informacyjno-rozrywkowych.
Po ponownej ocenie danych z 2015 r. NSC szacuje, że korzystanie z telefonu komórkowego dotyczyło aż 26 procent wszystkich wypadków drogowych. Potwierdziły te dane ostatnie badania przeprowadzone w tym roku przez Cambridge Mobile Telematics, firmę, która tworzy aplikacje do monitorowania jazdy i korzystania z smartfonów w celach ubezpieczeniowych. Z analizy ich danych wynika, że około jedna czwarta kierowców uczestniczących w wypadkach korzystała ze swoich telefonów w trakcie lub do minuty przed wypadkami. Firma publikując wyniki badań stwierdziła, że na podstawie wyników badań przeprowadzonych przez radę na temat zaniżania liczby przypadków rozproszonych kierowców, uważamy, że liczba śmiertelnych wypadków, które faktycznie zdarzają się w USA każdego roku z powodu rozproszenia uwagi prowadzącego pojazd, może być co najmniej dwukrotnie większa od liczby odnotowanych oficjalnie.
Patrząc na te dane oraz obserwując co się dzieje na naszych drogach stwierdzam z przerażeniem, że to niebezpieczeństwo już dotarło do naszych stron ojczystych. I chyba należy je wziąć na serio!